TAJEMNICZE ZNIKNIĘCIE KALAFIORA!

TAJEMNICZE ZNIKNIĘCIE KALAFIORA 

Inspiracją do stworzenia tej pracy stały się ambiwalentne odczucia, jakie wzbudza koncepcja domu. Dom jednej strony budzi skojarzenia z ciepłem, bezpieczeństwem i kojącym otuleniem, z drugiej zaś wiąże się z czymś odpychającym, ukrytym, wypartym i wstydliwym. Podobną ambiwalencję skrywa w sobie również… gotowany kalafior. Jest ciepły i smaczny, ale podczas przyrządzania wydziela kłopotliwy zapach.

Bazując na motywie gotowanego kalafiora, pojawiającym się w polskiej literaturze tak u Gombrowicza, jak i u Prusa, na wystawę w Art House przygotowałam instalacje zapachowo-smakową, zatytułowaną „TAJEMNICZE ZNIKNIĘCIE KALAFIORA”. Tytułowy Kalafior to syn parobka z opowiadania Witolda Gombrowicza „Biesiada u hrabiny Kotłubaj”, którego nazwisko staje się centralnym motywem historii. Obdarzone jest podwójnym znaczeniem – człowieka i potrawy serwowanej podczas rzeczonej biesiady. Narrator jest literatem zaproszonym na postny, piątkowy obiad, gdzie spodziewa się prowadzić rozmowy o pięknie i miłości. Nieliczne, przybyłe na spotkanie towarzystwo, po spożyciu gotowanego kalafiora, zaczyna jednak ujawniać nieprzyjemną stronę swego oblicza, ukrywaną na co dzień pod płaszczykiem altruizmu i współczucia dla biednego chłopstwa. Przerażony bohater w pośpiechu uświadamia sobie łączność dwóch, pozornie niezwiązanych ze sobą zdarzeń – zaginięcia chłopca o nazwisku Kalafior z serwowaną na obiedzie potrawą. Do takiej konkluzji przyczynia się jeszcze fakt, że obecni przy stole arystokraci sami sugerują kanibalistyczne skłonności warstw wyższych.

W opowiadaniu Gombrowicza kalafior pojawia się w dwóch postaciach – smacznej potrawy oraz trupa chłopca. Zasadniczym motywem mojej instalacji jest rozziew pomiędzy nieprzyjemną wonią gotowanego kalafiora, a przyjemnością płynącą z jego spożywania. Ta dwuznaczność przywodzi na myśl samą koncepcję domu. Podobny trop da się prześledzić w w powieści „Lalka” Bolesława Prusa. Tam właśnie gotowany kalafior, a dokładniej jego kłopotliwy zapach, psuje pierwsze wrażenie, jakie na Wokulskim ma wywrzeć pani Stawska. Utyskuje nad tym Rzecki, opisując zdarzenie w Pamiętniku Starego Subiekta.

Art House był domem mieszczańskim, należącym do handlarza i kupca, pana Truszkowskiego. Założę się, że niejeden kąt jego domu kryje smrodliwą tajemnicę.

Smacznego!

 

W ramach Krakow Gallery Weekend „KRAKERS” 21-22 kwietnia 2018