Narośl, Galeria Kuns(z)t, Goethe Institute Krakow

To nic, to nic, powiedziałe(a)m sobie, nic nic.

Kolekcjonuje ubrania mające dla mnie wartość sentymentalną. Ubrania matki. Kamizelki robione przez ciotkę. Moje własne, które są kiedyś zrzuconą skórą. Oraz inne, których forma, materiał czy wzór przemawiają do mnie. Poddaję je czułemu procesowi haftowania, mimo że igła dźga materiał, końcowy efekt jest formą zabliźnienia rany, miękką otuliną bólu czy też oswojeniem lęku. Ciepłe zgrubienia przędzy w różnych bolących miejscach ciała.

Ubranie jest naszą drugą skórą, przesiąka naszym zapachem, jest świadkiem wydarzeń naszego życia, towarzyszy nam w trudnych czasem traumatycznych momentach. To ono bierze w siebie pot strachu, stresu, zdenerwowania, lęku. To ono przyjmuje w siebie krew i inne wydzieliny, zapisując je w postaci plam.

Skupując się przez dłuższą chwilę możemy poczuć gdzie w ciele jest najwięcej napięcia, gdzie powoduje ono ból czy też sztywność. Gdzie mieszka strach, kiedy ciśnie nas w dołku czy dusi nas w gardle.

Na ubraniach szukam właśnie nich tych miejsc, które wymaga uleczenia, przytulenia i pogłaskania. Pokrywając je grubą warstwą ciepłej i miękkiej narośli z wełny, zaznaczam miejsca szczególnej troski, wymagające naszej uwagi i dotyku, szepcząc: To nic, to nic, powiedziałe(a)m sobie, nic nic. 

https://www.goethe.de/ins/pl/pl/ver.cfm?fuseaction=events.detail&event_id=24320554